Miało być nie dzisiaj i miało być o chemii w żywności. Jednakże natchnienie przychodzi niespodziewanie niczym nastoletnia niechciana ciąża. Wystarczy trochę irytacji, głupoty innych, trochę ginu oraz góra jedzenia i do głowy wracają wszystkie dawne pomysły, a słowa niemalże same pojawiają się na ekranie komputera. Nawet mi nie przeszkadza to, że nie pracuję na moim obecnym, a moim byłym, starym, dawno spisanym na straty laptopiku. Pewnie nawet nie przeszkadzałoby mi pisanie na tablecie - jednakże przyznam szczerze, ze do tej pory nie odnalazłam w nim polskich znaków, a analfabetycznego posta nie chciałabym zamieszczać.
Ale do rzeczy... W sumie będzie krótko, zwięźle i na temat - chyba. Albo i nie, bo mi się nie uda. Zawsze planuję, żeby tak było, a potem się okazuje, że jedna myśl nasuwa się po drugiej i mogę pisać bez końca.
Dostało mi się dzisiaj za posta o mące wieprzowej. Moim zdaniem fajna opowiastka. Jednakże okazało się, że nie mogłam jej wykorzystać, bo znajomy znajomego, który też miał znajomego ma prawo do opowiadania wszelkich głupot, a ja nie mam prawa do ich przytaczania, bo to ujma na honorze całej społeczności. Czyżby mój blog budził kontrowersje? Jeśli tak to tylko w najbliższym otoczeniu, ale to dobrze, tak się zdobywa rozgłos :P
W zaistniałej sytuacji pozostało mi tylko jedno... Nie, nie - nie będą to przeprosiny. Będę wredną babą ze Skarżyska i będzie to kontynuacja. Dopóki osoby wykształcone, przykładowo - absolwentki administracji na UKSW, nie przestaną opowiadać bzdur, będą dla mnie idealnym źródłem pomysłów na posty.
Ale miało być do rzeczy... Koleżanka (no właściwie to znajoma koleżanki) przy okazji opowieści o mące wieprzowej zaszczyciła mnie również informacją na temat tego dlaczego soki w supermarketach i dyskontach (jak zwykle nie będę wymieniać tu nazw) są takie tanie. No przecież jakiś powód musi być! Sok znanej firmy kosztuje co najmniej 4 zł., natomiast ten z supermarketu około 2 zł. Ojej! Taka różnica ceny! Ale ona znała odpowiedź, gdyż jak to zwykle bywa, zna kogoś, kto się zajmuje takimi sokami. Niska cena soku i innych produktów marek własnych w supermarketach jest ponoć spowodowana tym, że są one produkowane z gorszego surowca. W przypadku soku są to zepsute owoce. Wiecie, nadgniłe, spleśniałe, same smakowitości. Mniam!
Na szczęście, jak w większości takich opowieści, nie jest to prawda. Trzeba by być idiotą, żeby robić sok z surowca niebezpiecznego mikrobiologicznie! Raz - taki sok charakteryzował by się nieodpowiednim posmakiem, którego by się nie wyrównało aromatami! Dwa - zapewne psuł by się jeszcze szybciej niż same owoce. Co prawda soki są pasteryzowane, ale pasteryzacja nie zniszczyłaby tak dużej ilości małych patologicznych żyjątek. No i po trzecie, soki takie byłyby niebezpieczne dla zdrowia osób, które taki sok by wypiły. Przypominam, że żaden producent nie chce zabić swoich konsumentów, dzięki nim ma zarobek, więc jaki byłby sens w kierowaniu do produkcji samych surowców o znacznym stopniu zepsucia?
Nie widziałam na własne oczy produkcji soków, ale dam sobie rękę uciąć, że te za 2 zł. są identyczne jak te za 4 zł. Pamiętajcie, że mam tu na myśli dwa soki 100% soku, a nie 100% smaku, na co łapie się dużo konsumentów, bo to nie sok i można tam walić co się tylko zamarzy i taki produkt na pewno nie jest identyczny jak sok 100% za 4 zł. Tanie soki nie są produkowane z zepsutych owoców, jak też te droższe nie są ręcznie wyciskane przez grupę Ukraińskich uchodźców chcących dorobić na obczyźnie. Główną różnicą między nimi jest opakowanie. Widziałam produkcję mięsa i wędlin marek własnych dla supermarketów. Wyglądało to tak, że szła produkcja dla pewnej znanej, dobrej i drogiej marki X, a następnie zmieniano opakowania i te same produkty były pakowane dla supermarketów. Co więcej. W zakładzie, o którym wspominam produkty supermarketowych marek były jeszcze bardziej "dopieszczane" od własnych danej firmy, ponieważ poza zakładową kontrolą jakości, były również objęte kontrolą jakości zewnętrzną. Gdyby supermarketowemu kontrolerowi coś nie pasowało, firma mogłaby stracić zlecenie, a to już gruba kasa, bo to wielki rynek zbytu.
Dlaczego są więc takie tanie? Odpowiedź zwięzła i krótka - wartość dodana. To wartość dodana w postaci marki rozróżnia te dwa soki i inne produkty z supermarketów od tych pozostałych. W dzisiejszych czasach, czasach konsumpcjonizmu marka ma ogromna siłę. Jest dla konsumenta gwarancją jakości i większość z nas woli zapłacić więcej i mieć tą pewność, że niby wie co je i że je to co najlepsze.
Ale reasumując, nie ma co się obawiać tańszych produktów, a dla pewności - to co zawsze jest powtarzane przez technologów - czytać etykiety, a nawet porównywać je między sobą. Wszystko co jest ta napisane jest prawdą.
A na zakończenie - specjał idealny na każdą imprezę - smaczne i tanie - przygotowane tylko i wyłącznie z produktów marketowych:
Chamskie kanapki z Biedronki:
*Chleb biały pszenny - ten najtańszy z Biedry
*Polędwica Sopocka - też ta z Biedry - Mięsna Kraina czy coś w tym stylu
*Serek Gouda - ta najzwyklejsza, nie mierzwiona ani pradawna
*Na wierzch ogóreczek, papryczka
*Masło - tylko w wersji exclusive dla wyjątkowych gości :P
Nie powstydzi się ich żadna perfekcyjna pani domu przyjmująca gości w swych schludnych progach.
To tak żeby nie było, że się wymądrzam o jedzeniu, a gotować nie umiem :P :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz