Dzisiaj będzie bez beki z idiotów. Mam nadzieję, że mimo to nikt nie będzie zanadto roczarowany tym postem. Czasami muszę również być poważnym obywatelem, więc przepraszam ;)
No dobra, nie wiem czy mi się uda tak całkowiecie bez beki...
Pewnego razu na teście konsumenckim zupek chińskich pan zapytał się mnie czy aby na pewno nie będzie świecił gdy wyjdzie z badania. Owszem, mógłby świecić, ale najpierw musiałby zagryzać te zupki żarówkami lub latarkami. Włączonymi oczywiście.
Będąc ponownie w zupkowym raju, koleżanka powiedziała, że zupki są na prawdę szkodliwe. Ponoć jakiś jej znajomy zniszczył sobie wątrobę jędząc codziennie zupki chińskie na przemian z kanapkami. Czy to możliwe? Nawet bardzo. Jednakże powodu nie doszkiwałabym się w tym co jest w zupce, tylko w tym czego tam nie ma. Z chęcią bym przeanalizowała cały skład zupki, ale nikt by tak długiego postu nie przeczytał, więc z trudnością ale się powstrzymam. W zupakach na pewno nie ma istotnych ilości witamin i minerałów. Natomiast do prawidłowego funkcjonowania wątroby niezbędna jest witamina B6 oraz B2, których jednymi ze źródeł są produkty mięsne, ryby, jaja lub niektóre ważywa i owoce, czyli dokładnie to czego w zupkach nie ma. Obie witaminy mają wpływ na prawidłowe funcjonowanie oraz regenerację wątroby. Bardzo ogólnie mówiąc, witamina B6 bierze udział w przemianie fosfolipidów oraz kwasów tłuszczowych, co umożliwia regenerację komórek. Natomiat witamina B2 jest niezbędna dla detoksykacji wątroby. Biorąc pod uwagę naturę tego naszego sprzętu oraz jego funkcję, nie trzeba chyba już wyjaśniać jakie są skutki takich niedoborów. Na domiar złego dochodzi fakt całkowitego braku urozmaicenia diety oraz ciągłego jedzenia zupek i kanapek (pewnie z białego pieczywa lub pompowanych bułek). A pamiętajmy, że nawet produkty uważane za zdrowe, jedzone dzień w dzień z uporem maniaka mogą okazać się szkodliwe dla naszego organizmu.
Mówi się, że zupki chińskie to sama chemia. Ja jednak patrząc na skład, z bardziej chemicznych rzeczy widzę jedynie pochodne glutaminianu sodu, poza tym wszelkiej maści przyprawy i składniki pochodzenia roslinnego. Ale w sumie nie mogę się nie zgodzić, gdyż wszystko co nas otacza to właściwie jakieś cząsteczki chemiczne.
Pozostaje jeszcze pytanie - co z tym glutaminem sodu tak łączonym z zupkami i ich szkodliwością?
Najkrócej jak się da - na pewno gdyby był szkodliwy to nie byłby dopuszczony do żywności. Nikt nikogo nie chce zatruć! Niekórzy są zdania, że jest szkodliwy i za dowód na to uważają syndrom restauracji chińskiej. Ale winowajcą nie jest tu glutaminian a intensywność smaków, przypraw i różnych innych składników mogących wywoływać reakcje alergiczne. Znam przypadek gdzie, owa dolegliwość pojawiła się po zjedzeniu bigosu, a tam na pewno nie było glutaminianu. Więc nie obwiniajmy go za wszystko co złe. Owszem może powodować alargie, ale to nie znaczy, że jest trujący i że będziemy po nim świecić.
Podsumowując, możemy śmiało jeść zupki, ale jak ze wszystkim należy zachować rozsądek. Zupka nigdy nie zastąpi prawidłowego pełnowartościowego posiłku. Ze względu na to, że posiada prawie wyłącznie wartości energetyczne, nadaje się jedynie jako szybki zastrzyk enegrii gdy dopadnie nas mały głód w nocy o północy :)
Dzięki za dzisiejszą inspirację ;)