wtorek, 14 stycznia 2014

Tyle hałasu o... parówkę

Parówka może być zwana również serdelkiem lub też po prostu kiełbaską, natomiast po fachowemu określana jest jako kiełbasa homogenizowana. Jak by nie patrzeć jest to po prostu zwykła mała kiełbasa, która mimo swoich niewielkich rozmiarów robi wokół siebie naprawdę dużo szumu. Czego ja nie słyszałam o parówkach. Czego tam nie dodają - najpopularnieszy chyba jest papier toaletowy, kolejne - krowie wymiona, a poza tym oczywiście kurze głowy, kopyta i wszystko inne czego nie dałoby się wykorzyatać w innym celu. Chyba nawet słyszałam też o trocinach. Niestety parówka jest małą zdradziecką bestią. Drobniutko przemielona, według przeciętego konsumenta, może mieć bardzo bogate wnętrze i zawierać wszystko. 

A jaka jest prawda? 

Prawda jest taka, że stosowanie powyższych dodatków byłoby niemożliwe. Po pierwsze, dlatego, że nie można by uzyskać prawidłowej struktury produktu z taką wkładką. Aby struktura parówki była parwidłowa w kiełbasce musi powstać matryca białkowo-tłuszczowa, a wprowadzenie np. papieru uniemożliwiłoby łęczenia się cząsteczek białek. Po drugie, w przemyśle spożywczym nie wykorzystuje się maszyn, które byłby w stanie tak bardzo rozdrobnić kopyta czy kości, aby były one niewidoczne i niewyczuwalne w parówce. Natomiast po trzecie, odnośnie wymion - jest to odpad II klasy i jest kierowany do utylizacji, nie jest wykorzystywany w żaden sposób, nawet na karmę dla psów.

Na szczęście, nie jest tak ekscytująco jak sobie niektórzy wyobrażają, a najbardziej kontrowersyną rzeczą dodawaną do parówek jest zniesławiony MOM oraz białka sojowe pochodzące najprawdopodobniej z soi GM (modyfikowanej genetycznie). Mało który konsument patrzy przychylnym okiem na MOM oraz GMO. Śmiem stwierdzić, że są to tematy najbardziej na topie wśród niby-znawców żywności oraz ekooszołomów. A i w tej kwesti nie ma się czym ekscytować, bo ani jedno ani drugie nam nie zaszkodzi (ale w temat zagłębię się już przy innej okazji). Dla dorosłego człowieka MOM nie jest niebezpieczny, natomiast lepiej unikać podawania produktów z jego dodatkiem dzieciaczkom, ze względu na to, że w zależności od metody pozyskiwania, może on zawierać zrąbki kostne, które mogą uszkodzić delikatny przewód pokarmowy malutkiego człowieka. Ja jako technolog mięsa, widziałam na własne oczy słynne MOM i mimo, że nie wygląda apateycznie, to nie wystrzegam się produktów z tym dodatkiem. A tym bardziej nie wystrzegam się białek sojowych, nawet tych GM, ponieważ mogą być zdrowe - zawierają izoflawony wykazujące pozytywny wpływ na organizm człowieka. 

Niestety, żeby parówki trzymały się kupy to potrzebują różnych dodatków. Potrzebują również tłuszczów i skórek, które także budzą lekkie zastrzeżenia u konsumentów, a które są niezbędne to wytworzenia odpowiedniej tekstury i smaku produktu. Oczywiście nic z listy składników nie jest szkodliwe. Jednakże jeśli nam przeszkadzają niektóre dodatki lub też zawartość tłuszczu, wystarczy nabrać nawyku czytania etykiet. Wszystko jest tam napisane i wszystko co napisane to oczywiście prawda, więc bez problemu można wybrać dla siebie taki produkt, który nie będzie budził w nas żadnych zastrzeżeń. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz